Biskupia Kopa to najwyższy szczyt w Górach Opawskich w Polsce. Albo może lepiej napisać „przyjmuje się, że” Biskupia Kopa to najwyższy szczyt w Górach Opawskich w Polsce.
Prawda wygląda bowiem tak, że jest to szczyt graniczny z Czechami, a jego wierzchołek leży po czeskiej stronie. Czesi kłócić się z nami nie będą, bo mają u siebie wysoki na 975 metrów Příčný Vrch, który naprawdę jest najwyższym szczytem Gór Opawskich.
Jak wiadomo w górach najpiękniejsze są same góry, zmieniające się widoki, męczące podejścia, jeszcze bardziej męczące i niebezpieczne zejścia, ale nie bez znaczenia są też atrakcje. Niewątpliwą atrakcją Biskupiej Kopy jest zabytkowa wieża na jej szczycie. Jeśli wiec chcielibyście obejrzeć ją nie tylko z zewnątrz upewnijcie się, że jest otwarta. Jej czeski strażnik lubi ją bowiem zamknąć na przykład z powodu silnego wiatru, co nam się niestety przydarzyło. Silny wiatr w górach to nie jest rzecz zbyt przyjemna szczególnie dla osób delikatnie lękowych bo zdaje im się (tak jak mnie), że zaraz spadnie na nich jakieś drzewo. Silny wiatr ma jednak także potężną zaletę – gwarantuje piękne widoki i super przejrzyste powietrze.
Ale od początku. Podróż zaczęliśmy od (darmowego) parkingu niedaleko niezbyt urodziwego Ośrodka Wczasowo-Rehabilitacyjnego Ziemowit w Jarnotłówku. Żółty szlak na Biskupią Kopę zaczyna się kawałek dalej, ale z parkingu są łatwe do zauważenia kierunkowskazy jak do niego dotrzeć. Trasa wiedzie łatwą drogą aż do momentu, gdy trzeba skręcić w Ścieżkę Langiego. Tutaj aż do schroniska Górski Dom Turysty pod Biskupią Kopą musimy przejść 700 metrów po dość stromej ścieżce (118 metrów w górę). Jeśli jednak nie macie lat 96 zbyt wiele trudności Wam ten kawałek trasy nie przysporzy. Od schroniska droga na szczyt Biskupiej Kopy jest już zdecydowanie łatwa.
Jak wspomnieliśmy wcześniej na Biskupiej Kopie złapał nas bardzo silny wiatr. Czeski strażnik wieży stanął wiec na jej straży i nikogo do niej nie wpuszczał musieliśmy więc jej zalety ocenić z zewnątrz. Oprócz wieży na którą można wejść za 40 koron czeskich (lub podobno 5 zł) na Biskupiej Kopie w Górach Opawskich jest też kiosk gdzie można kupić coś do picia, jedzenie i oczywiście pamiątki. Z powodu wiatru nie marudziliśmy specjalnie na górze i szybko ruszyliśmy w podróż powrotną. Można powiedzieć, że nawet bardzo szybko, bo zeszliśmy w niecałą godzinę na parking podczas gdy podróż na górę zabrała nam ponad 2 godziny.
Biskupia Kopa jest górą graniczą od stek lat. Od 1229 rozdzielała biskupstwo wrocławskie i ołomunieckie, po wojnach śląskich tereny pod panowaniem Habsburgów i Hohenzollernów, następnie Czechosłowacji i Niemiec, a obecnie przez szczyt przebiega granica Polski i Czech.
Jeśli po zejściu z góry nie będziecie mieli dość zdecydowanie polecam tamę na Złotym Potoku w Jarnołtówku. Zabytkowa choć nadal służąca mieszkańcom budowla ma ponad 14 metrów wysokości i 50 metrów długości. Powyżej niej znajduje się tak zwany suchy zbiornik powodziowy. Napełnia się on podczas powodzi i może pomieścić 2 miliony metrów sześciennych wody. Zapora została wybudowana w 1909 roku. Decyzję o jej budowie podjęto gdy po powodzi w 1903 roku niemiecka cesarzowa Augusta Wiktoria odwiedziła poszkodowanych mieszkańców. Tama znakomicie zadziałała w 1997, gdy do przelania się wody brakowało zaledwie 14 centymetrów.