Dziewczyny po prostu chcą się zbawić. Wiedziała to Cyndi Lauper i wiedzą to bohaterki naszego dzisiejszego zestawienia. Nie było żadnego pretekstu, szczególnego powodu. Po prostu postanowiliśmy zrobić swoisty ranking kusicielek i zebrać ich najlepsze niegrzeczne piosenki.
14. Beyoncé – „Naughty Girl”
Jay Z to ma szczęście. Beyoncé chce być niegrzeczna, a żeby bardziej go przekonać wzdycha i sapie. Rozerotyzowany kawałek, o którym więcej przeczytacie w zestawieniu „9 najlepszych piosenek Beyoncé”.
13. Salt-N-Pepa – „Shoop”
Miękki beat, ciepłe chórki i surowy rap w wykonaniu lasek.
Dziewczyny w tej piosence rymują o facecie, który… je zaspokaja. I o różnych rzeczach, które chcą zrobić dla niego.
W nagraniu wykorzystano sample napisanej przez Ike’a Turnera piosenki „I’m Blue (The Gong-Gong Song)” The Ikettes.
Numer pięknie wpasował się do skądinąd znakomitego filmu „Deadpool”.
12. Britney Spears – „I’m A Slave 4 U”
Klasyczne pharrellowe brzmienie, choć w tym przypadku za produkcję nie odpowiadał tylko Pharrell, lecz współtworzony przez niego duet The Neptunes (Pharrell Williams + Chad Hugo). Fajny lekko funkujący rytm i niemal dziecięcy głosik czasem sapiącej Britney Spears fajnie się uzupełniają. Duszny, spocony numer – zupełnie jak klip.
The Neptunes napisali ten utwór z myślą o Janet Jackson, ostatecznie trafił jednak do młodszej gwiazdy.
– To numer o mnie, kiedy chcę wyjść, zapomnieć kim jestem, tańczyć i dobrze się bawić – powiedziała po przeczytaniu tekstu Britney.
Słowa w piosence, które brzmią jak „kitty kitty, kitty kitty”, to naprawdę „Get it, get it, get it get it”.
Britney po raz pierwszy wykonała „I’m A Slave 4 U” podczas MTV Video Music Awards w 2001 roku. Występ był o tyle pamiętny, że gwiazda pojawiła się na scenie otulona prawdziwym wężem.
11. Janet Jackson – „If”
A skoro mowa o Janet. Jedna z moich ulubionych piosenek Janet Jackson i jedna z mniej docenianych. Brzmienie trochę prince’owe, trochę w stylu Michaela Jacksona, ale przecież Janet nie stroniła od gitar. Na pewno niebanalny, seksowny kawałek.
Piosenka o fantazjowaniu, którą gwiazda napisała w sali konferencyjnej podczas spotkania z wytwórnią (te spotkania muszą być pasjonujące;). – To numer o dziewczynie, która idzie do klubu i fantazjuje o pewnym chłopaku – opowiadała artystka. – To poważne fantazje, o rzeczach, które chciałaby z nim robić. Nie jest jednak jego dziewczyną, więc nie może i zaczyna się frustrować.
10. The Black Eyed Peas – „My Humps”
Hiphopowy numer z świetnym beatem.
Niby piosenka o ocieraniu się, ale w zasadzie to feministyczna rzecz 😉 Utwór o ponętnej kobiecie, która potrafi wykorzystywać swe atuty i czerpać z tego korzyść. Fergie gra niedostępną, acz kuszącą osóbkę. O jej względy zabiega – przynajmniej w tym duecie – Will.i.am.
Piosenka zawiera sample „I Need A Freak” Sexual Harassment oraz odniesienie do utworu „Cocoa Puffs” LL Cool J-a (utworu z seksualnymi podtekstami).
9. The Pussycat Dolls – „Don’t Cha” ft. Busta Rhymes
The Pussycat Dolls potrafiły się zareklamować i przekonać facetów, że właśnie o takich kobietach marzą.
Z perspektywy czasu, okazuje się, że to naprawdę dobry numer, co łatwo było przeoczyć, gdyż swego czasu był wszechobecny. Muzycznie dość subtelny, ozdobiony eleganckimi dęciakami kawałek. Busta Rhymes moim zdaniem zupełnie niepotrzebny, no ale cóż, „ficzering” musi być.
Twórcą piosenki jest Cee-Lo Green. – Kiedy pisałem ten utwór myślałem o idealnej kobiecie, która ma na tyle odwagi, by myśleć o sobie w ten sposób – opowiadał artysta.
8. Rihanna – „S&M”
Rihanna się nie kryguje i wprost mówi, co ją kręci. – Może jestem niegrzeczna, ale jestem w tym bardzo dobra – śpiewa. A dalej dodaje, że łańcuchy i pejcze ją podniecają.
Gwiazda przekonywała, że to nie tylko numer o seksie. – To może być też metafora – tłumaczyła. – Rzecz o miłosno-nienawistnej relacji z mediami i o tym, jak ból czasem może sprawiać przyjemność.
Piosenka – jak to w przypadku RiRi – przebojowa. Mocno elektroniczna, z wyraźnym beatem.
Do nagrania powstał odpowiednio wyuzdany klip, który nakręciła Melina Matsoukas.
7. Mis-teeq – „Scandalous”
A dziewczyny z Mis-teeq chciały się zachowywać skandalicznie. Najpierw jednak musiała być jakaś gra wstępna, może nawet rozmowa 😉
Klasyczne brzmienie R&B początku XXI wieku, wielowarstwowe, flirtujące z popem, wyraźnie nasycone elektroniką. Kapitalny, bardzo kobiecy numer.
6. Nelly Furtado – „Maneater”
Ten numer to był szok. Rozanielone dziewczę, co fruwa niczym ptak nagle chce pożerać facetów. Najdziwniejsze, że Nelly Furtado okazała się w tym nowym, drapieżnym vamp-stylu naprawdę przekonująca.
Podziękowania za jeden z najlepszych hitów poprzedniej dekady należą się Timbalandowi, bo to przede wszystkim on kryje się za tym nagraniem. Za inspiracje służyły przeboje Eurythmics i Hall & Oates. Ci drudzy też mieli w repertuarze piosenkę „Maneater”.
5. Kelis – „Milkshake”
I to się, proszę państwa, nazywa bezpośredniość;) W końcu temu, między innymi, służą kobiece biusty – by kusić chłopaków. Bo czemu nie… 😉
Numer zrobił z Kelis gwiazdę pierwszego formatu, szczególnie w USA, gdzie jej wcześniejsze nagrania i płyty odniosły umiarkowany sukces.
Klip kręcono w restauracji Relish na Brooklynie.
4. Shakira – „She Wolf”
Muzycznie Shakira nie zawsze się sprawdza, ale jest jedną z bardziej apetycznych wokalistek. O tym, że jej biodra nie kłamią wiedzieliśmy już wcześniej, dzięki „She Wolf” wiemy też, że jest gibka i rozciągnięta, a w nocy zmienia się w wilkołaka 😉
Odkąd zobaczyłam teledysk do „She Wolf” uważam, że Shakira powinna wystąpić w nowej wersji „Barbarelli”. Ale o tym, już pisałam w artykule „16 najlepszych piosenek na Copa America 2015”.
3. Kylie Minogue – „Slow”
Kylie Minogue jest moim skromnym zdaniem mistrzynią muzycznego uwodzenia. Australijka dokładnie wie, gdzie znajduje się granica między zmysłowością a wulgarnością. I wie, że czasem trzeba być… slow 😉 Jest w niej coś z kotki, ale nie takiej agresywnej, dzikiej, ale lubiącej się łasić.
Poniżej znajdziecie wersję „Slow” w znakomitym remiksie The Chemical Brothers.
Więcej o piosence przeczytacie w tekście „9 najlepszych piosenek Kylie Minogue”.
2. Christina Aguilera – „Dirrty”
Christina Aguilera chyba nie należy do najbardziej atrakcyjnych wokalistek. Ma, a przynajmniej miała, trochę festyniarsko-blacharski image, za to posiada inne zalety. Oczywiście mówię o głosie, acz zapewne chęć, by pocić się aż ubrania same się zsuną też może być atutem;)
Klip wyuzdany, a Krystyna ociekająca seksem. W teledysku widać plakaty reklamujące seks-biznes w Tajlandii. Tajski rząd domagał się za to przeprosin i reżyser David LaChapelle musiał się tłumaczyć.
1. Destiny’s Child – „Bootylicious”
Czysto muzycznie nie wiem, czy nie umieściłabym na 1. miejscu Christiny Aguilery, ale w szerszym, popkulturowym kontekście Destiny’s Child wygrywają. Nie tylko można potraktować „Bootylicious” jako feministyczny song zachwalający kobiety różnych, bardziej krągłych kształtów, ale wymyślone przez Beyoncé słowo „bootylicious” (powstałe z połączenie booty i delicious) na tyle zadomowiło się w naszej rzeczywistości, iż w 2004 roku zostało wpisane do Oxford English Dictionary.
Piosenka niezmiennie znakomita. Smakowita, seksowa i nośna.