Powiedzieć o Everything Everything, że są dziwni, to nie powiedzieć nic. Cóż, na scenie występują w jaskrawych strojach do Quiddicha. Poważne teksty o polityce zagranicznej łączą zaś z neopsychodelią brzmiącą jak mieszanka Tame Impala z Foals. A jednak zobaczyć ich warto, bo trzeci album w dorobku grupy „Get to Heaven” to jedno z najbardziej intrygujących wydawnictw roku. Dlatego przed koncertem Everything Everything w Warszawie (1 grudnia) podpowiadamy, na które kawałki warto zwrócić uwagę (aha – będziemy mieli bilety na ten koncert).
„MY KZ, UR BF”
Zacznijmy chronologicznie od „Man Alive”. Szanse na usłyszenie wielu kawałków z tego krążka są raczej nikłe, jednak warto nawiązać do czasów debiutu. To dzięki niemu Everything Everything trafili na dużą listę BBC Sound of 2010, a zestawienie jest przecież wskazówką dla mediów, promotorów festiwalowych i słuchaczy, komu warto się przyglądać. Niespodziewanie krążek otrzymał też nominację do Mercury Prize.
„Cough, Cough”
Jednak na hit z prawdziwego zdarzenia Everything Everything musieli czekać do 2012 roku i premiery drugiego albumu studyjnego, czyli „Arc”. Jonathan Higgs zafiksował się wówczas wokół teorii humanoidów i regresu ludzkiej cywilizacji – temat ten przewija się w większości tekstów ówczesnych piosenek. Brzmią tym dziwniej, że towarzyszyły im żywiołowe, neopsychodeliczne beaty.
„Kemosabe”
Dziennikarze BBC stwierdzili w jednym z materiałów na temat Jonathana Higgsa, że jego falset jest tak dziwny i piskliwy, że gdy śpiewa, nie da się zrozumieć ani słowa, a mimo to chcemy chociaż nucić razem z nim. Taki jest też numer „Kemosabe”, kolejny z singli z krążka „Arc” – nikt nie wie, o co chodzi, ale jakimś cudem podoba się wszystkim 🙂
„No Reptiles”
Krążek „Arc” cechowały poważne teksty zestawione z bardziej wyluzowanym podejściem do melodii. Sami muzycy Everything Everything przyznawali, że to się na nich mściło, szczególnie podczas koncertów na żywo.
– Na krążku było sporo pozytywnej energii, ale nie dało się tego odczuć w tekstach – mówił gitarzysta Alex Robershaw.
Dlatego wydany w czerwcu 2015 roku „Get to Haven” nagrano przy użyciu innych metod, z większą dozą swobody (muzycy nagrywali kawałki w studio samodzielnie i jedynie wysyłali je do oceny producentowi, Stuartowi Price’owi). W efekcie otrzymaliśmy eklektyczne, nieoczywiste wydawnictwo, którego motywem przewodnim jest tekst ze świetnego kawałka „No Reptiles”: „Mała, nie ma nic w złego w tym, by czuć się jak dzieciak w wózeczku”.
„The Wheel (Is Turning Now)”
Dla mnie takim symbolem absolutnej swobody jest numer „The Wheel (Is Turning Now)”. W pierwszych sekwencjach brzmi jak „kolejna neopsychodeliczna bujanka z falsetującym wokalistą”. Jednak w drugiej części pojawia się więcej progresywnej, a przez co trudniejszej w odbiorze elektroniki. Nie jest to materiał na singel, ale na koncertach może sprawdzić się doskonale.
„Distant Past”
„Distant Past” jest bezdyskusyjnie największą petardą na krążku „Get to Heaven”. Muzycy Everything Everything mówili w wywiadzie dla magazynu „New Musical Express”, że sprawił im najwięcej trudności.
– Nie mogliśmy sobie poradzić z tym kawałkiem – mówił basista Everything Everything Jeremy Pritchard. – Wydawało się nam, że brzmi wulgarnie i tanio, jak jakaś sieczka od Davida Guetty.
Grupa nie chciała jednak rezygnować z „Distant Past”, ponieważ Jonathanowi Higgsowi zależało na dobrym tekście. Jego motywem przewodnim był eskapizm i powrót do pierwotnych, bardziej szczerych form cywilizacji. Miał jednak nawiązywać do ducha subkultury rave, a nie wiksy w remizie.
„Spring / Sun / Winter / Dread”
Motyw eskapizmu, choć w innym kontekście pojawia się również w piosence „Spring / Sun / Winter / Dread”. W teledysku metaforyczną siłą zła staje się słońce, którego promienie wypalają skórę muzyków.
– Piosenka mówi o starzeniu się i czasie, którego nie da się zatrzymać – mówił Higgs w wywiadzie dla dziennika „The Guardian”. Dlatego użyliśmy alegorii słońca, które jednocześnie niszczy i wypala, ale pozwala też na odrodzenie. Na co dzień tak bardzo staramy się o tym nie myśleć i unikać odpowiedzialności za własne czyny, że uciekamy się do absurdu. Chowamy głowę w piasek, ekscytujemy się latami sześćdziesiątymi i kolejnymi odcinkami „The Great British Bake Off” (popularny talent show o pieczeniu ciast – przyp. AC), choć nie wnosi to absolutnie nic do naszego życia.
„Regret”
W singlu „Regret”, ale także w kilku innych utworach znajdujących się na nowej płycie „Get to Heaven” dominują poważne, zaangażowane politycznie teksty.
– To najbardziej okrutny i pełen przemocy okres, jaki pamiętam – tłumaczy Jonathan Higgs. – Trzeba być głuchym i ślepym, by nie dostrzec całego zła, jakie wydarzyło się w minionym roku. Wydanie płyty tonącej w kwiatkach i uśmieszkach byłoby szczytem obłudy.
Zespół Everything Everything wystąpił do tej pory w Polsce dwukrotnie – w 2012 roku w Łodzi jako support Muse i rok później na Open’er Festival w Gdyni. Już 1 grudnia zagra w warszawskim klubie Hybrydy.
Studyjną dyskografię formacji Everything Everything zamyka longplay „Get to Heaven” z czerwca 2015 roku.
Everything Everything
Miejsce: Warszawa, Hybrydy
Data: 1 grudnia 2015
Początek: 19:00
Organizator: Go Ahead