10 najlepszych piosenek Johna Legenda

John Legend fot. Sony Music?NajlepeszePiosenki.pl


Trzeba mieć tupet żeby nazwać się „legenda”. John Roger Stephens na swój pseudonim jednak coraz bardziej zasługuje. Może jeszcze legendą nie jest, ale z pewnością będzie. W końcu ma tylko 35 lat. Dziś koncert artysty na warszawskim Torwarze, więc przyda się zestawienie 10 najlepszych piosenek Johna Legenda.

„Used to Love U”

Nie trzeba było wiele, by pokochać Johna Legenda. Już pierwszym singlem z sobie właściwą łatwością zdobył serca lubiących ładne, acz nietuzinkowe utwory R&B. Mamy tu charakterystyczne pianino, gospelowe chóry i hiphopową produkcję, za którą odpowiadał m.in. Kanye West (pojawia się też w klipie). Numer ma kapitalną, nieszablonową konstrukcję. Ani to ballada, ani energiczna piosenka. Mimo, iż dzieje się tam całkiem sporo, jest to niezwykle chwytliwy kawałek.
W tekście padają nazwiska Jaya-Z, Puffy’ego (znaczy Diddy’ego czy Puffa Daddy, jak kto woli), a także Bobby’ego (Browna) i Whitney (Houston).



Wideo ukazuje wokalistę zabierającego swą oblubienicę do kościoła. Teledysk stanowi dopełnienie tekstu, który traktuje o kobietach bardziej zainteresowanych pieniędzmi niż miłością. Ceremonię prowadzi… Kanye West. Za kamerą stał Ben Mor.

„Save Room”

To absolutnie moja ulubiona piosenka Johna. Elegancka, subtelna, a jednocześnie ciepła i zmysłowa. Przyjemny, oldschoolowy klimat zapewniają analogowe klawisze, a dziewczęce „pa ra pa ra” wnosi delikatny french touch. Mnóstwo tu karmelowej słodyczy, słońca i podszytego melancholią uśmiechu. Bezbłędna pozycja dla zakochanych.

Współtwórcą kawałka jest Will.i.am (tak, ten z The Black Eyed Peas), a całość zbudowana jest wokół sampli kompozycji „Stormy” Classics IV w wykonaniu Gábora Szabó. Numer dotarł na szczyt list przebojów we Włoszech i Holandii. Piosenka otrzymała też nominację do Grammy.

„Fall In Love” (Estelle feat. John Legend)

W podobnym emocjonalnym, choć zupełnie innym muzycznie klimacie utrzymana jest piosenka „Fall In Love” Estelle. Tytuł zdradza wszystko. Jest pięknie, kolorowo, zalotne uśmiechy, maślane oczy, motyle w brzuchu i wszystkie te fajne rzeczy. Angielka tę radosną opowieść wrzuciła w syntezatorowe dźwięki, a John Legend zadbał, by ów popowy kawałek miał nieco soulowej aksamitności.

„Green Light”

John Legend potrafi też zabrać na imprezę. W tym przypadku pomaga mu nieco André 3000. Ale i bez jego rapowej wstawki, to kapitalny numer do podrygiwania. Myślę też, że fajnie nadawałby się jako podkład na popis breakdeancowy. Ma w sobie coś „połamanego” i „pogiętego”. Szybki beat, syntezatory, trochę funku i hip-hopu, i mamy cudowną piosenkę okraszoną niewymuszoną elegancją Johna Legenda.


„Good Morning”

Numer powinien obowiązkowo znajdować się w każdym telefonie jako opcja dzwonka budzika. Co prawda nie jestem pewna, czy byłby do końca skuteczny, bo po takiej czułej pobudce niełatwo wyjść spod kołdry.

Piosenka buja i kołysze bardzo przyjemnie, i choć John Legend skusił się na migoczące, syntetyczne dźwięki, zgrabnie je zrównoważył leniwymi dęciakami.

„All of Me”

Nie ma co owijać w bawełnę. W przypadku „All of Me” mamy do czynienia z klasyczną pościelówą. Na szczęście dość skromnie zaaranżowaną na fortepian (mogły pojawić się przecież lukrowane smyki).

Numer powstał z myślą o ukochanej wokalisty – modelce Chrissy Tiegen, którą poślubił we wrześniu 2013 roku nad jeziorem Como. Czarno-biały teledysk ukazuje pełne czułości życie nowożeńców, a także kolorowe ujęcia z ich wesela we Włoszech. Za kamerą stał Nabil Elderkin.

„Maxine”

Był french touch, to teraz pora na latynoskie dźwięki. Nie jest to jakaś nadzwyczajna piosenka, ale ma ten nieuchwytny czar, to magiczne coś, co sprawia, że dziewczyny jednocześnie uśmiechają się i wzdychają.

„P.D.A. (We Just Don’t Care)”

Jak na mój gust w tym numerze odrobinę za dużo ckliwości, hollywoodzkiego blichtru. John Legend śpiewa „chodźmy do parku, chcę cię całować pod niebem usianym gwiazdami”, ale czuję się bardziej, jakby chciał mnie zabrać do wytwornej restauracji czy na bankiet. Niemniej, urok jest, a beztroska niezawodnie urzeka.

Zdjęcia do klipu powstały w Rio de Janeiro. Gościem specjalnym w teledysku jest brazylijski aktor, Alexandre Rodrigues.

P.D.A. to skrót od public display of affection, czyli publiczne okazywanie uczuć.

„Alright”

John najczęściej jest czuły, bywa zmysłowy, ale w „Alright” jest po prostu diablo seksowny.

„Made to Love”

Pod względem brzmienia, produkcji numer trochę w stylu Kanye Westa. Z wyraźnym rytmem, kobiecymi wokalizami (odpowiada za nie fantastyczna Kimbra), odrobiną mroku, nerwowości. Jedno z najnowocześniejszych, najambitniejszych i najciekawszych nagrań Johna Legenda. W miejsce typowego dla wokalisty rozrzewnienia, pojawia się dramaturgia. Zamiast ładnej, ciepłej piosenki, szlachetna, bogata, zróżnicowana kompozycja.

Teledysk wymyślił Yoann Lemoine powszechnie znany jako Woodkid. Choć za reżyserię odpowiada Daniel Sannwald, widać rękę Francuza.


Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze