Kasabian – „48:13” (Recenzja + Video + Odsłuch)

Kasabian "48:13" fot. Sony Music||NajlepszePiosenki.pl

Najlepsze Piosenki Oceniają



Recenzja nowej płyty Kasabian „48:13” oraz 3 inne powody, dla których TRZEBA lubić Kasabian.

1. Kasabian lubią piłkę nożną

To najbardziej piłkarski rockowy zespół ostatniej dekady (lub jak kto woli od czasu Oasis). Są zagorzałymi kibicami futbolu, a w szczególności drużyny Leister, w której gra nasz Marcin Wasilewski i która awansowała do Premier League, co oznacza, że w sezonie 2014/2015 będzie zmagać się z Arsenalem, Liverpoolem, Chelsea, Manchesterem City czy Manchesterem United. Ponadto, numer „Fire” Kasabian przez 2 lata stanowił intro do transmisji meczów z brytyjskich boisk, a samym muzykom zdarza się pełnić rolę gwiazd-ekspertów.

2. Kasabian lubią trąbkę

Trąbka jest genialnym, mocno niedocenianym i zdecydowanie za rzadko wykorzystywanym instrumentem w muzyce rockowej (poważniejszym wyjątkiem jest Manic Street Preachers). Kasabian nie tylko zgrabnie wplatają w swe aranżacje ten zacny instrument dęty (genialny popis w „The Doberman”), ale i ciągają Gary’ego Alesbrooka ze sobą po trasach, dzięki czemu mamy okazję słuchać jego pięknych popisów na trąbce na żywo.



3. Kasabian są lubiani przez kobiety (czyli chude nogi Serge’a/męska uroda Toma)

Żaden zespół nie może liczyć na sukces bez uwielbienia płci pięknej. Kerry King ze Slayera śmiał się, że odczuli, że są popularni, kiedy na koncertach zaczęły pojawiać się kobiety. Kasabian bez trudu zjednują sobie przychylność niewiast, gdyż mają w składzie dwóch charyzmatycznych frontmanów. Lider, główny kompozytor, gitarzysta i klawiszowiec oraz czasem też wokalista Sergio Pizzorno rozkocha w sobie miłośniczki „patyczaków”, tych rachitycznych, bladolicych mężczyzn ze słabością do modnych szalików i ekstrawaganckich okryć wierzchnich. Główny wokalista, Tom Meighan, to bardziej męski, szorstki typ, nieco postawniejszy (choć niższy). Rodzaj zwykłego kolesia w trampkach, który jak nie będzie trzymał diety może się zmienić w przytulaśnego misia.

RECENZJA Kasabian – „48:13”

I jak tu nie lubić Kasabian. Ich nie tylko powinno się lubić, ale wręcz TRZEBA.

Po singlu „eez-eh” zalatującym zatęchłym The Chemical Brothers (bez urazy), okazało się, że kibice drużyny Marcina Wasilewskiego nagrali kapitalną, wciągającą płytę. Przy czym słowo płyta jest tu kluczowe.


Jednym z powodów, dla których TRZEBA lubić Kasabian, jest fakt, że mają trochę wyje***e. Przecież mogliby nagrać kilka superpzebojowych singli (bo potrafią) i resztę wypełnić piosenkami, których mało kto posłucha więcej niż dwa razy. Poniekąd tak zrobili, z tym, że „48:13” najlepiej brzmi, jeśli wysłucha się wszystkich 48 minut i 13 sekund. Łatwo wyłowić z zestawu potencjalne hity, ale jeszcze łatwiej zatracić się w całości. Piąty album Anglików jest bowiem zaskakujący, intrygujący, wielowątkowy i wielowymiarowy, a do tego spójny stylistycznie i przemyślany muzycznie.

Pierwsze cztery numery tak pięknie się zespajają, że tworzą rodzaj nowoczesnej suity. Dalej wszystko też trzyma się kupy, choć mamy i bardziej piosenkowe numery, których publiczność będzie się głośno domagała na koncertach (znakomite „Doomsday” do skakania i wymachiwania zaciśniętą pięścią), ale i niemal progresywne, rozbudowane kompozycje („Explodes”) czy hiphopowy manifest („Glass”). Dużo tu elektroniki, ale podanej rockowo. Głośnej, chropowatej, momentami nawet agresywnej („Treat”). Czasem też kosmicznej, lekko psychodelicznej, przypominającej soundtrack Daft Punk z „Tronu: Dziedzictwo” („Glass”) czy iście wakacyjnej, zwiewnej, bardziej pastelowej („Bow”). A na finał… Najlepiej sami się przekonajcie.

Mimo niepodważalnej dominacji syntetycznych dźwięków, utwory brzmią organicznie, a to za sprawą sprytnie wplecionych ozdobników – głębokiego basu, trąbki, tamburyna, akustycznych instrumentów. Przede wszystkim, kwartet z Leicester wciąż zachował rockowego ducha.

Kasabian wybrali nieco inne środki wyrazu, inny sposób muzycznej ekspresji, przetłumaczyli rock na muzykę elektroniczną, ale pozostają zespołem, który po pierwsze lubi się rozwijać i zmieniać (nie zdradzając siebie), po drugie lubi to, co robi (grając wciąż z entuzjazmem), po trzecie chce, by ludzie lubili to, co robią (tworząc naprawdę dobre piosenki). I za to też ich TRZEBA lubić.

Premiera w Polsce: 9 czerwca 2014
Wydawca: Sony Music

Najlepsze piosenki:

'Doomsday', 'Explodes', 'Bow', 'Treat'

Kasabian zagrają 15 czerwca na Orange Warsaw Festival. Kapela pojawi się na Orange Stage o godzinie 21.15.


Podsumowanie Najlepszych Piosenek

Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze