W latach 90. autorzy tego tekstu byli młodzi. Wiąże nas z tą muzyką uczucie nostalgii, więc czasem może przesadziliśmy z zachwytami. Ale jak wiadomo lepiej chwalić niż nie chwalić więc oto specjalnie dla was 33 najlepsze polskie piosenki lat 90.
33. Mafia – „Imię deszczu”
Że niby nie mieliśmy swojego trip hopu? A Mafia i „Imię deszczu” to, co? Piasek (wtedy chyba jeszcze był Piaskiem) może trochę bardziej liryczny niż Tricky, ale to detal 😉 Ale całkiem bez podśmiechujek, iście filmowa ballada, lekka, zwiewna i romantyczna, na dodatek z pełnym dramaturgii przejściem i gitarowym popisem. Tak jest proszę państwa, gitara była w latach 90., tym czym obecnie jest raper na featuringu – musiała być wszędzie.
Zastanawialiśmy się jeszcze nad uwzględnieniem w naszym zestawieniu najlepszych polskich piosenek lat 90. czegoś z płyty „Sax & Sex” Roberta Chojnackiego (ach, te najntisowe tytuły!), ale trochę baliśmy się sięgać do tak głębokich odmętów naszych pamięci;) Odważni niech poszukają.
32. De Su – „Życie cudem jest”
No to ballada na drugą nóżkę. W sumie power ballada. Jeśli lubicie „Don’t Speak” No Doubt, koniecznie posłuchajcie! Jeśli nie, również, bo dziewczyny miały wielki potencjał. Świetne głosy, piękne harmonie i trochę szkoda, że De Su to w zasadzie synonim „one hit wonder”.
31. Rotary – „Na jednej z dzikich plaż”
Podobnie jak De Su, Rotary również jest synonimem „one hit wonder”, czyli artysty jednego przeboju. Britpopowy, wakacyjny numer sprawił, że wrocławska kapela po wsze czasy ma zaklepane miejsce na nocnych playlistach polskich rozgłośni radiowych. Co jednak gorsze, są jednak tacy, którzy „Na jednej z dzikich plaż” wciąż przypisują Myslovitz.
30. Firebirds – „Harry”
Kurczę, jak strasznie żałujemy, że Firebirds ani nigdy nie zyskali zasłużonej popularności, ani nie przetrwali dłużej. Skończyło się na 3 płytach z lat 90. Tymczasem, Joanna Prykowska ma kapitalny głos, muzycznie Firebirds byli bardzo oryginalni, nawet akordeon tak bardziej francusku niż polsko brzmiał. Niewykluczone, że zaprezentowaliby jeszcze wiele ciekawego. Zostaje melancholijno-uwodzicielski „Harry”.
29. Atrakcyjny Kazimierz – „Jako mąż i nie mąż”
Od czasu do czasu na muzycznym firmamencie pojawia się artysta, który pastiszem i dowcipem zdobywa sporą popularność. Kimś takim w latach 80. był Franek Kimono (czyli Piotr Fronczewski). W latach 90. pojawił się natomiast Atrakcyjny Kazimierz (Jacek Bryndal) i to on zajmował się muzycznym rozweselaniem. Największym przebojem Atrakcyjnego Kazimierza była piosenka „Jako mąż i nie mąż”, której bohater pomimo niezbyt wielkiej atrakcyjności jest „sprawcą wielu ciąż”. Muzycznie kompozycja nie jest zbyt oryginalna, można nawet powiedzieć, że jest plagiatem, ale Carlos Santana chyba nigdy się nie zorientował.
Producentem płyty był Grzegorz Ciechowski, a muzycznie udzielali się także Wojciech Waglewski i Kayah, która zresztą gra jedna z ciężarnych w teledysku.
28. Liroy – „Scyzoryk” (feat. Wzgórze Yapa 3)
W latach 90. hip hop w Polsce raczej raczkował. Nie, że nic się nie działo, nie że nie powstawały składy i nie wybijali się pierwsi raperzy, ale jednak była to nisza. Z kilkoma wyjątkami. Do mainstreamu z pewnością przebił się późniejszy pan poseł, a wówczas raczej scyzoryk, czyli Liroy. Poczwórna platyna i dwa Fryderyki za „Alboom” (w kategoriach muzyka taneczna i muzyka alternatywna!!!!) mówią same za siebie, ale „Scyzoryk” próby czasu chyba jednak nie wytrzymał, patrząc na liczbę streamów na Spotify.
27. Formacja Nieżywych Schabuff – „Lato”
Formacja Nieżywych Schabuff to ta kapela od „Chciałabym, chciała”. Ich drugi największy przebój to „Lato”. W 1995 roku lato upłynęło wszystkim w rytm refrenu tej piosenki. „A Ty dziewczę zaraz wpadniesz w moje ręce” – śpiewali z nadzieją młodzieńcy nad Wisłą.
Piosenka powstała z zimie 1993 roku i wyrażała tak normalną w Polsce tęsknotę za ciepłymi miesiącami. Podobno autorem chwytliwego refrenu, dzięki któremu piosenka stała się takim przebojem był Wojciech Wierus. W teledysku poza kapelą wystąpili też m.in. modelka Agnieszka Maciąg (gra na akordeonie) czy Andrzej Krzywy z DeMono.
26. Szwagierkolaska – „U cioci na imieninach”
Polska w pigułce, to właśnie Szwagierkolaska. Przaśne, ludowe piosenki, do tańca i wódki, ale i refleksyjne, nieco dołujące, słowem na wskroś nasze. W 1996 roku słuchali wszyscy i wszędzie. Dowód: podwójna platyna! za płytę „Luksus”, ponad 260 tysięcy sprzedanych egzemplarzy i Fryderyk. Bo i na wesele się nadało, i na szkolną dyskotekę no i na imieniny u cioci, a że inspirowane twórczością Grzesiuka, to i miłośnicy polskiej literatury znaleźli na „Luksusie” coś dla siebie.
25. Big Day – „W dzień gorącego lata”
Jedni mają latynoskie hity, a my mamy swój wakacyjno-miłosno-imprezowy i na pewno ponadczasowy przebój – „W dzień gorącego lata”. Młodzieńca radość, dęciaki oraz ciepłe, wesołe głosy Ani Zalewskiej-Ciurapińskiej i Marcina Ciurapińskiego. Tyle wystarczyło, by piosenka z 1997 roku wciąż gościła w rozgłośniach radiowych, na playlistach czy w rankingach typu najlepsze polskie piosenki lat 90.
24. Elektryczne Gitary – „Wszystko chuj”
To dopiero zagwozdka, co wybrać z dorobku Elekrycznych Gitar, które były kwintesencją Polski lat 90. „Dzieci wybiegły”? A może „Co ty tutaj robisz”? Albo „Kiler”? Cóż, postawiliśmy na piosenkę, która dziś raczej nie miałaby szansy powstać.
23. Goran Bregović & Kayah – „Prawy do lewego”
Współpraca Gorana Bregovicia i Kayah to był nieprawdopodobny sukces. Album „Kayah i Bregović” sprzedał się w nakładzie ponad 700 tysięcy i zdobył status diamentowej płyty, co dziś wydaje się absolutnie nieosiągalne. Kayah znakomicie wpasowała się w inspirowana ludową muzyka bałkańską twórczością Bregovicia, który w Polsce pojawił się jako gwiazda muzyki filmowej mający na koncie soundtracki do filmów „Underground”, „Królowa Margot” czy „Arizona Dream”.
W numerze „Prawy do lewego” Kayah znakomicie wykorzystała polską tradycję biesiadną, co spowodowało, że kawałek przez wiele lat był obowiązkowym punktem wesel, nie tylko zresztą wiejskich.
22. Grzegorz z Ciechowa – „Piejo kury piejo”
Grzegorz Ciechowski wymyślił folkotronicę zanim była modna. Pewnie niewielu udałaby się tak karkołomna kombinacja muzyki tradycyjnej z rymami techno oraz gitarami. Ale Grzegorz Ciechowski potrafił to, czego nie umieli inni. Choć świat już nie takie rzeczy słyszał, „Piejo kury piejo” niezmiennie zadziwia i imponuje brawurą.
21. Justyna Steczkowska – „Oko za oko, słowo za słowo”
Spuszczamy łaskawie zasłonę milczenia na prawie całą twórczość Justyny Steczkowskiej. Tyle tylko, że w roku 1996 ukazała się płyta „Dziewczyna szamana”. Nie będziemy tak okrutni i nie powiemy, że 100 procent tego znakomitego albumu to Grzegorz Ciechowski. Naszym zdaniem jakieś 5 procent należy się jednak wokalistce. Poza tym przecież coś Grzegorz Ciechowski musiał w młodej artystce zauważyć, że wziął ją pod swoje skrzydła, wyprodukował jej album i napisał teksty.
Piosenka „Oko za oko, słowo za słowo” została wyróżniona Fryderykiem. W klipie występują w chórku siostry wokalistki oraz grający na flecie Grzegorz Ciechowski.
20. Reni Jusis – „Zakręcona”
Są tacy artyści i to w całkiem znaczącej liczbie, których pierwsza piosenka jest jednocześnie ich największym przebojem. Podobnie sytuacja ma się z Reni Jusis, której „Zakręcona” to dzieło wyjątkowe.
Piosenka była pierwszym singlem z debiutanckiej płyty pod tym samym tytułem. Reni Jusis taką całkiem debiutantką jednak nie była, bo miała już na koncie chórki w piosenkach Yaro. „Rowery dwa” i „Dziś jest pełnia” często było słychać w radiu w 1997 roku. Zresztą „Zakręconą” też wyprodukował Yaro (Jarosław Płocica).
Reni Jusis piosenką „Zakręcona” otworzyła w polskiej muzyce drzwi dla pozytywnych tanecznych rytmów. Ostatnio kompozycja trafiła do reklamy sklepu z elektronika, co spowodowało ponowne zainteresowanie tą świetną piosenką.
19. Blenders – „Ciągnik”
Tak jak w 1996 roku nie wiedzieliśmy, czy to jest bardzo złe, czy bardzo dobre, tak i teraz nie wiemy. „Ciągnik” to na pewno rzadki jednak w naszym smutnym kraju nad Wisłą poziom absurdu, który potrafi rozczulić. Muzycznie gdzieś pomiędzy Die Fantastischen Vier a Bloodhound Gang.
18. Norbi – „Kobiety są gorące”
Zanim Ryszard Rynkowski oświecił naród, że kobiety lubią brąz, Norbi dokonał równie wiekopomnego odkrycia. Kobiety są, acha, acha, gorące, acha, acha;) A sama piosenka, trochę Jamiroquai, trochę Naughty By Nature, czyli jakby hip hop, ale w rytmie disco. W każdym razie, dużo luzu, dużo zabawy i duże, luźne garnitury. Po prostu samertajm.
17. Yaro – „Rowery dwa”
Skoro Norbi, to i Yaro. Tylko nie pytajcie dlaczego, ale jakoś tak się panowie kojarzą. Ten z kolei coś tam pożyczył od Steviego Wondera, dodał coś od amerykańskich raperów, coś od siebie i nieznaną jeszcze Reni Jusis, i wyszedł mu hit, który po dziś wielbią tłumy. Bo to dobra piosenka była, parafrazując klasyka. P.S. Jak macie płytę „Jazzda”, którą promowały „Rowery dwa”, to chodzi za całkiem niezłe pieniądze na aukcjach.
16. Raz, Dwa, Trzy – „W wielkim mieście”
„W wielkim mieście” to klasyczny przykład niezwykłej zwykłej piosenki. Niby ten utwór jest prosty, niby ma nieskomplikowaną aranżację, a jednak jest wyjątkowy i zapadający w pamięć.
Piosenka pochodzi z trzeciej płyty Raz, Dwa, Trzy pod tytułem „Cztery”.
15. Kayah – „Supermanka”
Lata 90. w polskiej muzyce należały do Kayah. To właśnie Katarzyna Magda Rooijens z domu Szczot dostarczała w ostatniej dekadzie XX wieku najbardziej pozytywną, komercyjną, ale jednocześnie ambitną muzykę.
„Supermanka” to singiel z 1997 roku, który promował płytę „Zebra”. W uroczym tekście Kayah opowiada jak zachowywałaby się wobec kobiet, gdyby była mężczyzną. W piosence wykorzystano przebój Steviego Wondera „I Just Call To Say I Love You”.
Za komiksowy klip odpowiada Janusz Kołodrubiec. Kayah została zapowiedziana Supermenka przez amerykańskiego rapera Ice’a T.
W 2018 roku powstała nieco zliftingowana wersja piosenki, w której na pierwszy plan wysunął się raper Kękę.
14. O.N.A. – „Kiedy powiem sobie dość”
O.N.A. to w sumie dość rzadkie zjawisko w muzyce. Oto weterani, starsi panowie, którzy mają za sobą już dobrych kilka lat na scenie zapraszają do zespołu kilkunastoletnią, młodszą o pokolenie dziewczynę. Pomysł dość karkołomny, okazał się jednak strzałem w 10. Grzegorz Skawiński i Waldemar Tkaczyk, którzy mieli już na koncie sukcesy z Kombi wnieśli do grupy doświadczenie i talent kompozytorski, Agnieszka Chylińska dodała młodzieńczą charyzmę oraz mocny głos i tak powstał jeden z najciekawszych projektów polskiej muzyki lat 90.
Gdy ogląda się klip do „Kiedy powiem sobie dość” trudno uwierzyć, że ta nieco pucułowata na twarzy nastolatka i anorektyczna jurorka „Mam talent” to ta sama osoba (dostała za ten program telekamery w 2014 i 2015 roku) . Trzeba zresztą dodać, że droga, jaką Agnieszka Chylińska przeszła w show-biznesie to jedna z najbardziej pozytywnych historii przełomu wieków.
13. Grzegorz Turnau – „Naprawdę nie dzieje się nic”
W 1991 roku w Krakowie urodziło się dziecko. Dziecko nazywało się Grzegorz Turnau i było dzieckiem Piwnicy Pod Baranami. Dzieckiem – dodajmy – bardzo uzdolnionym.
„Naprawdę nie dzieje się nic” to kompozycja 24-letniego artysty okraszona tekstem Michała Zabłockiego. Jako że Kraków nam jest bliski pamiętamy, że ówcześni studenci namiętnie śpiewali tę piosenkę nie tylko na domówkach, ale także na cały głos na ulicach.
„Naprawdę nie dzieje się nic” nie ma takiej siły rażenie jak „Dezyderata”, ale z pewnością ma w sobie jej ducha.
12. Varius Manx – „Zanim zrozumiesz”
Varius Manx nagrali dwie płyty, a potem dołączyła do nich Anita Lipnicka i uczyniła z nieco nudziarskiej kapeli produkt numer jeden na polskim rynku. Oczywiście to nie tak, że wokalistka była jedynym źródłem sukcesu. Robert Janson to niewątpliwie zdolny kompozytor, ale gdyby nie Lipnicka, jej świeżość, jej głos i jej teksty, tego sukcesu by nie było.
„Zanim zrozumiesz” to pierwszy singiel z płyty „Emu”, która dała początek trzyliterowej tradycji w nazewnictwie albumów Varius Manx.
W 1994 utwór został nagrodzony Fryderykiem w kategoriach piosenka roku i teledysk roku.
W 2015 swoją wersję nagrał Andrzej Piaseczny na płytę „Kalejdoskop”. Niedawno piosenka trafiła na album „Męskie Granie 2020” w wykonaniu Darii Zawiałow (przede wszystkim), Igo i Króla.
11. T.Love – „Warszawa”
T.Love są z Częstochowy, a napisali taką ładną piosenkę o Warszawie. Ale nie trzeba być z Warszawy żeby ładne piosenki o Warszawie pisać. Całkiem ładną napisał też Czesław Niemen a z Warszawy nie był.
„Warszawa” znalazła się na drugiej płycie T.Love „Pocisk miłośc”, którą Muniek nagrał po powrocie z Londynu i po zmianach w szeregach kapeli.
Lider T.Love zaczął pisać tekst podobno jeszcze będąc w Londynie i pracując jako pomocnik kucharza. Piosenkę dokończył już po powrocie w mieszkaniu swojego kolegi, dziennikarza Pawła Dunin-Wąsowicza. Gdy skończył teksy uznał, ze warto reaktywować kapelę, by nagrać tę piosenkę. Utwór nagrano jesienią 1990 roku, a 28 grudnia „Warszawa” trafiła na 1. miejsce listy przebojów Trójki.
Cover kompozycji „Warszawa” nagrała m.in. aktorka Stanisława Celińska.
10. IRA – „Mój dom”
Jaki kraj, takie Guns N’ Roses;) Można dziś się trochę śmiać, można przypominać „złoty deszcz” z „Bierz mnie”, ale w 1991 roku IRA po prostu rządziła. „Mój dom” to był wspaniały hicior, a cała płyta była najbardziej amerykańską na naszym rynku. A niczego tak bardzo Polacy nie chcieli w latach 90., jak być choć trochę bardziej jak USA.
9. Wilki – „Amiranda”
Trochę celowo nie umieściliśmy w naszym zestawieniu najlepszych polskich piosenek lat 90. „Son of the Blue Sky” czy „Eli Lama Sabachtani”. Nie, że złe czy niefajne. Naprawdę dobre kompozycje, ładne ballady. Chcieliśmy jednak tym, którzy kojarzą Wilki z Baśką i jej biustem, „pokazać” naprawdę rockowe, a wręcz hardrockowe oblicze zespołu. Jest drive, jest solówka, no nie przymierzając, trochę jak The Cult.
8. Kayah – „Na językach”
Dlaczego w naszym zestawieniu najlepszych polskich piosenek lat 90. są dwie piosenki pochodzące z tej samej płyty „Zebra”? Bo obie są znakomite. Początkowo chcieliśmy w zestawieniu umieścić tylko „Supermankę”, ale potem przypomnieliśmy sobie „Na językach” i musimy przyznać, że jest to naprawdę „superpiosenka”. Po pierwsze podoba nam się lekkość z jaką Kayah śpiewa o – bądź co bądź – zawodzie miłosnym. Po drugie podoba nam się krytyka plotkarstwa. Po trzecie podoba nam się pomysłowość tekstu i fantastyczne wykorzystanie szkolnej rymowanki.
Teledysk wyreżyserował Janusz Kołodrubiec. Budżet klipu to dość pokaźna suma 100 tysięcy złotych.
7. Kazik – „12 groszy”
Gdyby to nie był ranking najlepszych polskich piosenek lat 90., ale najbardziej ogranych, „zajechanych” polskich piosenek lat 90., na bank na 1. miejscu byłoby „12 groszy”. Gdyby lodówki, miały wówczas opcje puszczania piosenek, jak nic, grałyby „12 groszy”. No, ale było to coś wyjątkowego, innego, niebanalnego, wyróżniającego się rynku, na dodatek Kazik jak to Kazik, w punkt podsumował ówczesną rzeczywistość.
6. Edyta Bartosiewicz – „Sen”
Nie będziemy kłamać, nie jesteśmy wielkimi fanami Edyty Bartosiewicz. Fenomenu „Jenny” nigdy nie pojmiemy, ale „Sen” jest bardzo ładnie skonstruowaną piosenką. Pełną subtelności, z odpowiednio budowanym napięciem, bez zbytniej egzaltacji, pięknie, oszczędnie zaśpiewaną. No i ze świetnym teledyskiem z młodym, roznegliżowanym Tomkiem Karolakiem.
P.S. Chcieliśmy umieścić w zestawieniu najlepszych piosenek lat 90. przebój innej Edyty, ale jednak nie zawsze można oddzielić muzykę od wykonawcy, piosenki od przekonań.
5. Myslovitz – „Długość dźwięku samotności”
O tej wspaniałej piosence definiującej muzykę lat 90. napasaliśmy dużo i dobrze w tekście „Myslovitz – 15 najlepszych piosenek”, więc nie będziemy tutaj się bezsensownie powtarzać.
4. Hey – „Zazdrość”
Wiemy, że „Teksański” ma najwięcej streamów i odsłon. Wiemy, że w latach 90. jak już się opanowało riff do „Smells Like Teen Spirit”, mierzyło się z „Teksańskim”. Wiemy, że wszyscy kochają i wciąż śpiewają, ale naprawdę to nie jest najlepsza piosenka grupy Hey. Jedną z naszych faworytek jest pełne dramaturgii „Ja sowa”, ale tam jest już taka grunge’owa zżyna, że ciężko dosłuchać się Heya. Za to „Zazdrość”, „Zazdrość” jest jakaś taka niby amerykańska, ale i bardzo polska. I bardzo dobra. Świetny tekst, kapitalny zabieg produkcyjny (słuchaliście na słuchawkach?) i po porostu piękne alternatywne granie.
3. Paktofonika – „Chwile ulotne”
Paktofonika była absolutnie wyjątkowa. Genialne podkłady, muzyczna elokwencja, świetny flow, jednak klasa wyżej niż większość ówczesnej hiphopowej sceny. Wielu się pewnie obruszy, że postawiliśmy na „Chwile ulotne”, a nie „Jestem Bogiem”, ale w „ulotkach” jest ta niebywała lekkość, zwiewność, ulotność.
2. Robert Gawliński – „Nie stało się nic”
Robert Gawliński to oczywiście lider Wilków. Wilki to była zacna kapela, ale nam jeszcze bardziej niż Wilki do gustu przypadła ta piosenka z solowej twórczości wokalisty.
20-latkowie w latach 90. przetańczyli niejedną noc w towarzystwie tej fantastycznej kompozycji. Robert Gawliński śpiewa, że nie stało się nic, ale przecież wiemy, że się stało. Gdyby się nie stało przecież nie psiałby o tym piosenki. Na dodatek, jeszcze takiej znakomitej. Absolutna petarda.
1. Kaliber 44 – „Film”
Ależ to jest wspaniały kawałek. Kaliber 44 to pierwszy hiphopowy skład w Polsce, który przy dość wysublimowanym przekazie zyskał wielką popularność.
„Film” to jedna z najbardziej oryginalnych kompozycji Kalibra 44 ze względu rozbudowany abstrakcyjny tekst, wysmakowaną kompozycję i niesamowitą chemię miedzy trójką raperów.
Z pewnością nie jest to najpopularniejszy utwór z tego rankingu, ale trafia na pierwszą pozycję najlepszych polskich piosenek lat 90., bo… najbardziej się nam podoba.
Piosenka promowała drugą płytę kapeli zatytułowaną „W 63 minuty dookoła świata”. To ostatni album Kalibra 44, na którym rapował Magik. W teledysku do „Filmu” Magik już nie wystąpił, jego wersy zapodaje Joka.
Edyta Górniak – Jestem Kobietą i długo długo nic. 🙂
LoL
Tak i ostatni jej przeboj – Reptilianie
… dlugo nic, bo wszystko inne jest juz o wiele, wiele w przodzie.
No, ale może jej sie uda kiedys dogonic ostatniego z tych co w przodzie 🙂 😉
siema mariolka