W czerwcu teoretycznie zaczyna się w muzyce sezon ogórkowy. Teoretycznie, bowiem nie mieliśmy większych problemów, żeby wybrać kilkanaście naprawdę zacnych piosenek, które miały premierę przed wakacjami.
15. Mike Patton i Jean-Claude Vannier – „Chansons D’Amour”
Hmmm… Dziwne to. Nawet jak na Mike’a Pattona, ale w końcu to Patton, więc warto przynajmniej odnotować. Dziwne w sensie, to niemal klasyczna, fortepianowa kompozycja z ponurą narracją wokalisty Faith No More, trochę w stylu Serge’a Gainsbourga. Wspólna płyta Pattona i francuskiego kompozytora Jean-Claude’a Vanniera, „Corpse Flower”, ukaże się 13 września.
– Nie mogłem uwolnić się od melodii „Chansons D’Amour” – opowiada reżyser teledysku, Eric Livingston. – Kiedy dano mi wybór, by nakręcić klip do którejś z piosenek, bez wahania wybrałem tę. Wiedziałem, że to będzie dla mnie spore wyzwanie. Nakręcić coś subtelnego, a zarazem tak przykuwającego uwagę.
14. Meg Myers – „Running Up That Hill”
Znów hmmm. W sumie tak doskonałych piosenek jak „Running Up That Hill” Kate Bush nie powinno się tykać. Meg Myers się jednak odważyła i… wyszło bardziej ejitisowo niż oryginał (czy wszyscy używają tych samych syntezatorów, co Kyle Dixon i Michael Stein, czyli kolesie od „Stranger Things”?). Nie do końca przekonuje mnie chwilami szarżujący wokal Meg, ale bardzo ładnie to wszystko wyprodukowane, z kapitalnie rozłożonymi akcentami perkusyjnymi. W sumie ciekawy zabieg, stworzenia czegoś bardzo w klimacie lat 80., a jednocześnie bardzo współczesnego.
13. Caroline Polachek – „Door”
Cudownie eteryczne nagranie. Jakieś takie jakby odrealnione, surrealistyczne, smutne, pełne emocji wyrażanych na tle pastelowych dźwięków. – Chciałam w tym utworze być naprawdę szczera – opowiada wokalistka znana z duetu Chairlift. – Przez długi czas myślałam, że pisanie miłosnych piosenek jest głupie i oklepane. Myślałam, że nie na tym polega moja praca, bo powstało ich już tak wiele. Cóż, chyba dorosłam i stałam się bardziej sentymentalna. Zdałem też sobie sprawę, że miłosna piosenka jest współczesnym odpowiednikiem oddania i poświęcenia.
12. Miami Horror – „Restless”
Piosenka z kategorii, gdyby nie powstała, świat by nie zauważył. Jest jednak coś w tym nagraniu szalenie przyjemnego, błogiego wręcz. Leniwego, słonecznego, niewymuszonego. Synthpopowe plumkanie z nutką R&B.
Miami Horror, jak nazwa wskazuje, pochodzą z… Melbourne.
11. Robyn – „Ever Again”
Robyn jest jak Motörhead, mam wrażenie, że cały czas nagrywa wariację tej samej piosenki, ale jakimś cudem to działa. Zimne ejtisowe dźwięki, trochę do tańca, trochę do popłakiwania w poduszkę.
Wideo – jak wyjaśnia Szwedka – ukazuje marzycielskie miejsce z bliżej nieokreśloną lokalizacją, gdzieś w nieprzytomności Robyn.
Miłośników mody zapewne zainteresuje, że wokalistka ubrana jest w strój Louis Vuitton zaprojektowany przez Nicholasa Ghesquierre’a specjalnie na potrzeby teledysku.
10. Stormzy – „Crown”
Stormzy zdobył serca publiczności na Glastonbury, na Open’erze też się podobał, więc my też nie pozostajemy obojętni. Hiphopowi ortodoksi, pewnie będą kręcić nosem na chórek i liryczne zaśpiewy rapera, ale my jesteśmy pod wrażeniem zarówno tego, jak Stormzy w ekspresowym tempie rymuje, jak i ładnie śpiewa.
Piosence towarzyszy klip ukazujący Stormzy’ego oraz wspierający go chór gospelowy podczas sesji nagraniowej w kultowym londyńskim The Church Studios.
9. The Black Keys – „Fire Walk With Me”
Jak wiecie, lubimy teledyski z tańcami (czytaj: 12 najlepszych piosenek do tańca na karnawał), a The Black Keys – jak się okazuję – są w nich mistrzami. No dobra, nie jest to aż tak dobre jak „Lonely Boy”, ale nie sposób oderwać wzrok. Tym bardziej, że poza wybitną choregorafią, mamy też kapitalny świetlny efekt rodem z ery disco. Piosence natomiast absolutnie niczego brakuje.
8. Bibio – „Old Graffiti”
Kto w muzyce poszukuje odrobiny psychodelii, powinien zainteresować się Bibio. Kryjący się za tym pseudonimem Stephen Wilkinson, w kwietniu wydał dziewiąty album, „Ribbons”. Na najnowszy singel muzyczny samouk wybrał właśnie „Old Graffiti”. Wideo, które sam nakręcił, ukazało się pod koniec maja, ale myślę, że nam wybaczycie to „naciąganie”.
7. Korn – „You’ll Never Find Me”
No chyba nie myśleliście, że przeoczyliśmy Korna. Tak, nie jest to rzecz na poziomie debiutu, owszem, trochę zalatuje konfekcją, ale cóż… jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma. Na pewno nie czuć zażenowania podczas obcowania z nowym singlem Korna, a to już sporo. Mogłoby być ostrzej, mocniej, ciężej, ale i tak jest naprawdę w porządku.
„You’ll Never Find Me” to przedsmak płyty „The Nothing”, która ukaże się 13 września.
-- Jest to miejsce, gdzie jasne i ciemne moce przytwierdzają się do naszej duszy i wpływają na nasze emocje, wybory, postrzeganie i w końcu na całe nasze istnienie – mówi o albumie frontman, Jonathan Davis. – Jest to małe królestwo i jedyne miejsce, gdzie istnieje balans pomiędzy tymi dynamicznymi siłami – gdzie dusza znajduje swoje schronienie. Witajcie w THE NOTHING.
6. Bruce Springsteen – „Western Stars”
Tuż przed premierą albumu „Western Stars” Bruce Springsteen opublikował tytułowy singel i towarzyszący mu klip. Nie chcemy się powtarzać i wyjaśniać, że Boss jest jednym z najszczerszych, najbardziej autentycznych muzyków na świecie (o tym przeczytacie w tekście Najlepsza piosenka: Bruce Springsteen – „Hello Sunshine”). Absolutnie rozumiem, że te klasyczne melodie, melancholijne smyczkowe aranżacje i odrobina połudnowego klimatu nie każdego ruszą, ale kiedy tak się patrzy na zmarszczki blisko 70-letniego rockmana i słucha tej smutnej melodii, nie sposób nie dostrzec, że nie ma tu grama fałszu, pozy, że nie chodzi o listy przebojów, kasę i sławę (w końcu to wszystko Bruce już ma). Jak dorosnę, chcę być jak Bruce. Jak dorosnę, chcę, by wszyscy byli jak Bruce.
5. Jamila Woods – „Baldwin”
Nokturnowy, niespieszny oparty na basowych dźwiękach numer. Syntetyczne pasaże pięknie kontrastują z organicznymi dźwiekami trąbki (na której gra Nico Segal( i ciepłym, matowym głosem Jamilii Woods. Utwór, lekko w klimacie soulu z lat 70., zainspirowany jest prozą Jamesa Baldwina, jednego z najważniejszych twórców Afro-Amerykańskich.
W wideo widzimy szkołę, która ma przypominać Hogwart dla czarnoskórych dzieciaków. Zdjęcia powstawały w jednej ze szkół w Chicago.
4. Com Truise – „Ultrafiche of You”
Kolejny utwór, który brzmi jak z katalogu Kyle’a Dixona i Michaela Steina (tych od „Stranger Things”), tymczasem jak wyjaśniają muzycy Com Truise (niezmiennie zachwyca ta nazwa), inspirowali się filmowymi dziełami Andrzeja Tarkowskiego, Ingmara Bergmana i Krzysztofa Kieślowskiego. – To metafizyczna podróż przez kolejne etapy życia – tłumaczą.
Szalenie klimatyczna, mocno syntezatorowa rzecz.
3. Michael Kiwanuka & Tom Misch – „Money”
Wróciły „Małe kłamstewka”, wrócił i Michael Kiwanuka. Tym razem w lekko, kolorowym roztańczonym kawałku. Za ten poruszający biodra disco bit odpowiada Tom Misch. – Podczas sesji nagraniowych odkryliśmy, że obaj mamy olbrzymią słabość do disco z lat 80., więc postanowiliśmy pójść w tym kierunku – mówi Mish. Kiwanuka zaskakuje falsetowymi wycieczkami w stylu Philipa Baileya. – Kiedy słyszysz „Money” po raz pierwszy, odbierasz znaczenie tej piosenki dosłownie – jak bardzo pragniesz bogactwa – wyjaśnia Michael. – Z każdym kolejnym przesłuchaniem dostrzegasz jednak drugie dno: to kawałek o tym, jak bardzo miłość do pieniędzy może być niebezpieczna.
Głos w chórkach to YEBBA.
2. Bat For Lashes – „Kids In The Dark”
Wampirzy romantyzm Bat For Lashes jest wręcz urzekający. Klimatyczny, cudowny, wspanmiały. A ona wciąż taka smutna. Kilka dni temu zachwycaliśmy się tą piosenką, więc pokornie odsyłamy do tekstu Najlepsza piosenka: Bat For Lashes – „Kids In The Dark”.
1. Róisín Murphy – „Incapable”
Róisín Murphy ma swoje różne jazdy i klimaty. Czasem wpada w „tryb Mike’a Pattona” i robi naprawdę dziwne rzeczy, ale czasem przypomina, że potrafi też tworzyć wspaniałe, klimatyczne, porywające PIOSENKI. Dokładnie takie jak „Incapable”. Rytmiczny, pulsujący, wchodzący pod skórę kawałek z pięknymi wokalnymi popisami frontmanki nieodżałowanego Moloko. Za produkcję house’owego kawałka odpowiada Richard Barratt znany także jako DJ Parrot lub Crooked Man.
P.S. Prosimy polskich wykonawców, by się nie obrażali za nieobecność w zestawieniu, w końcu im dedykujemy specjalny cykl:
Najlepsze, bo polskie: Catz ’n Dogz, Evorevo, Jacek Sienkiewicz, Enchanted Hunters, Król
Najlepsze, bo polskie: Kroki, Żurkowski, Bass Astral x Igo
Najlepsze, bo polskie: Daria Zawiałow, Terrific Sunday, Świetlicki, Mery Spolsky, Babu Król