W najbliższy poniedziałek, 22 września, minie 20 lat od premiery serialu „Przyjaciele”. Innymi słowy, 20 lat temu nasze życie stało się lepsze. Produkcja, w której występowali Jennifer Aniston, Courteney Cox, Lisa Kudrow, Matt LeBlanc, Matthew Perry i David Schwimmer, wniosła ciepło, uśmiech i całą furę życiowych mądrości do naszych domów. Od reguł słania łóżka (i miliona innych reguł wpojonych przez Monicę), przez niezawodne metody flirtowania (prym wiódł Ross) po przepisy kulinarne (niekoniecznie w wykonaniu Rachel).
Rachel pokazała, jak krok po kroku spełniać marzenia, Ross, że na wielką miłość warto czekać, Phoebe, że można być szczęśliwym mimo licznych trudności, Chandler, że w końcu każdemu przytrafia się coś wspaniałego, Monica, że mimo fobii i obsesji można liczyć na prawdziwych przyjaciół, a Joey, że… trzeba być sobą.
W hołdzie dla najwspanialszego serialu wszech czasów – 9 najlepszych piosenek z „Przyjaciół” (i jedno dzieło sztuki).
Hootie & the Blowfish – „I Go Blind”
Na mecze przyjaciele chodzili dość często (a przynajmniej tak wynikało z ich rozmów), ale mimo iż byli młodymi mieszkańcami Nowego Jorku, niemal nie korzystali z bogactwa tamtejszego rynku koncertowego. Zdarzyło się im jednak wybrać na występ… Hootie & the Blowfish (jeśli ktoś się zastanawia, kto zacz, to w połowie lat 90. odnosili wielkie sukcesy, a ich debiut „Cracked Rear View” z 1994 roku, 16-krotnie pokrył się platyną, dla porównania, najlepiej sprzedającą się płytą z obecnej dekady jest „21” Adele, którą kupiło zaledwie 10 milionów Amerykanów). Wypad na koncert w miejscu podejrzanie przypominającym stare, zbyt mocno oświetlone kino, był częścią prezentu dla Rossa. Z piosenki „I Go Blind” usłyszeliśmy tylko akustyczne intro, ale numer i tak znalazł się później na oficjalnym soundtracku.
Co ciekawe, utwór jest coverem alternatywnej rockowej kapeli z Kanady, 54-40. Wersja Hootie & the Blowfish dotarła do 22. miejsca Billboard’s Adult Contemporary.
Phoebe Buffay – „Smelly Cat”
W sumie nic dziwnego, że przyjaciele nie chodzili na koncerty, w końcu całkiem sporą dawkę muzyki na żywo serwowała im Phoebe. Jej „Smelly Cat” („Wonny kot”), piosenka o wielu znaczeniach i poziomach, to największy przebój panny Buffay. Numer doczekał się nawet teledysku w klasycznym stylu lat 90. Klipowa wersja piosenki mocno różniła się od prostej, akustycznej, którą raczyła nas Phoebe. Wypasiona produkcja, chórek, no i… inna wokalistka.
„Smelly Cat” próbowali wykonywać też goszczący w serialu Chris Issak i Chrissie Hynde.
Chrissie Hynde – „Angel Of The Morning”
Skoro już wspominamy o Hynde, pojawiła się ona w „Przyjaciołach” jako Stephanie, profesjonalna artystka, która zna wszystkie chwyty. Postać fikcyjna, ale piosenka, którą wykonała w kawiarni Central Perk już jak najbardziej prawdziwa. „Angel Of The Morning” to numer z lat 60., który napisał Chip Taylor. Poza Hynde swoje wersje nagrali m.in. Nina Simone, Olivia Newton-John czy Dusty Springfield.
Interpol – „Untitled”
Wiadomo, że Rachel była homarem Rossa, ale był też, trochę jednak trudny do zrozumienia, romantyczny wątek z Joeyem. Ich pierwszy pocałunek odbył się przy dźwiękach przepięknego utworu grupy Interpol. Numer otwierał debiutancką płytę nowojorczyków, „Turn on the Bright Lights”.
Chris Issak – „Wicked Games”
Burzliwemu związkowi Rossa i Rachel towarzyszyło kilka piosenek. „With or Without You” U2 (czytaj 10 najlepszych piosenek U2) pojawiło się w smutnych okolicznościach (dwa rozstania), ale „Wicked Games” Chrisa Issaka to soundtrack do ich pierwszego… razu, który miał miejsce w romantycznej aurze planetarium.
Utwór, który okazał się największym hitem Issaka, pojawił się nie tylko w naszym ulubionym serialu, ale w zgoła innej produkcji, mianowicie „Dzikości serca” Davida Lyncha, dzięki czemu zyskał popularność. Singel dotarł do 6. miejsca Billboard Hot 100 i był pierwszym przebojem wokalisty. W czarno-białym klipie wystąpiła jedna z najpiękniejszych kobiet na świecie, Helena Christensen.
The Cornershop – „Brimful of Asha”
Imprezy u „Przyjaciół”, szczególnie te organizowane przez Monicę, były raczej… drętwe. Podejrzanie mało alkoholu, za dużo światła i jakaś dziwna muzyka. Były jednak wyjątki, przynajmniej muzyczne, gdy żegnając Emily usłyszeliśmy „Brimful of Asha”, czyli hicior The Cornershop z 1997 roku.
Utwór brytyjskiej formacji dotarł na szczyt UK Charts i na 16. miejsce Billboard Modern Rock Tracks. Tekst piosenki stanowi hołd dla Ashy Bhosle, hinduskiej wokalistki, lepiej znanej jako Ashaji.
Loreta – „Trouble with Boys”
Nie zapomnijmy, że przyjaciele mieli rozliczne talenty. Ross i Monica np. wspaniale tańczyli. Rodzeństwo miało nawet swój porażający wyszukaną choreografią układ taneczny. Zaprezentowali go podczas udziału w sylwestrowym programie „Dick Clark’s New Year’s Rockin’ Eve” przy dźwiękach „Trouble with Boys” niezbyt znanej Lorety.
Tony Bennett – „The Way You Look Tonight”
Jak już wspominaliśmy kasetowe składanki, czyli mikstejpy, to najlepsze z prezentów pod słońcem (czytaj 8 najlepszych piosenek z filmu „Strażnicy galaktyki”), oczywiście, jeśli zrobi się je z myślą o ukochanej osobie i od serca, a nie wykorzysta kasetę od… Janice. Chandlerowi prawie się udało, szczególnie, że w zestawie znalazła się piosenka „The Way You Look Tonight”, która przy blasku świec tworzy magiczną atmosferę (oczywiście, dopóki nie odezwie się Janice;)).
Oryginalny utwór wykonał Fred Astaire i pochodzi ona z filmu „Lekkoduch” („Swing Time”). Piosenka nawet zdobyła Oscara w 1936 roku. Numer doczekał się mnóstwa coverów. „The Way You Look Tonight” śpiewali Bing Crosby, Billie Holiday, Frank Sinatra, Rod Stewart, Bryan Ferry, Olivia Newton-John, Phil Collins, Harry Connick, Jr., Michael Bublé i Tony Bennett, którego interpretację znamy z „Przyjaciół”.
The Rembrants – „I’ll Be There for You”
Last but not least, jak mówią w Ameryce. „I’ll Be There for You” zespołu The Rembrants to muzyczny symbol „Przyjaciół”. Idę o zakład, że usłyszawszy ten numer nie z TV/komputera (zależy, gdzie wolicie oglądać seriale), od razu pomyślicie o „Friendsach”. Kawałek stał się synonimem czołówki serii i poza nią, nie brzmi już tak dobrze. Może to kwestia długości (czołówka jednak krótsza niż cała piosenka), dobrych skojarzeń (wiadomo, że zaraz czeka nas z około 20 minut radości), ale kiedy „I’ll Be There for You” leci w radiu, w pewnym momencie zaczyna irytować. Tą powtarzalnością, pewną infantylnością, hiperradością.
Współautorami piosenki byli producenci „Przyjaciół” David Crane i Marta Kauffman, a także mąż Kauffman, kompozytor Michael Skloff i songwriterka, Allee Willis. Pierwotnie wykonanie numeru zaproponowano zespołom They Might Be Giants oraz… R.E.M. Ostatecznie utwór w stylu The Beatles i The Monkees, nagrali The Rembrandts.
Numer początkowo był tylko „dżinglem”, ale po tym, jak pewna rozgłośnia go zapętliła i prezentowała na antenie, postanowiono, że trzeba nagrać pełną, 3-mintuową piosenkę.
Bonus:
Ciężko to nazwać piosenką, to raczej dzieło sztuki, wybitna muzyczna forma niezrozumiała dla maluczkich. Panie i Panowie, Ross i jego syntezator.