Artur Rojek – „Składam się z ciągłych powtórzeń”

Artur Rojek "Składam się z ciągłych powtórzeń" fot. Kayax

Najlepsze Piosenki Oceniają



Kto wyszedł lepiej na rozłamie w Myslovitz? Zespół czy frontman Artur Rojek, który opuścił pokład? Odpowiedź jest prosta – wszyscy, a najbardziej fani.

„Składam się z ciągłych powtórzeń” to solowy debiut związanego przez wiele lat z Myslovitz wokalisty. Nad materiałem Artur Rojek pracował dość długo, bez pośpiechu. Po odejściu z zespołu muzyk podróżował po kraju i świecie, poznawał nowe miejsca, wracał do tych dobrze już znanych. Sesje odbywały się głównie w Warszawie, teksty z kolei wokalista pisał w domu, na Śląsku. Nad brzmieniem dzieła czuwał Bartek Dziedzic, choć przez pewien czas Rojek rozważał zaangażowanie zagranicznego producenta.

Longplay jest bardzo osobisty i często zakorzeniony w prawdziwych wydarzeniach z życia artysty, choć jak podkreśla nie jest to jego życiorys. Nie jest to też cocncept-album, acz dziełu przyświeca pewien temat przewodni przypominający fabułę „Przypadku” Krzysztofa Kieślowskiego czy teorię efektu motyla. Mówi o tym, jak mogłoby potoczyć się nasze życie, gdybyśmy w pewnym momencie podjęli inną decyzję. Przykładem „Lato 76” – autobiograficzna piosenka o tym, jak kilkuletni wówczas Artur Rojek niemal zginął pod kołami samochodu. – Gdybyś nie zahamował, nie byłoby mnie – śpiewa.



Singlem promującym wydawnictwo jest piosenka „Beksa”, która zadebiutowała od razu na 1. miejscu Listy Przebojów Trójki. W chórkach śpiewa syn Artura Franek, córka Dziedzica oraz kilkoro innych dzieci.

Wbrew tytułowi, „Beksa” nie jest o płaczu, ale o słabości, która niekoniecznie wyraża się przez łzy. Pośrednią inspiracją był bohater grany przez Bena Stillera w filmie „Greenberg”. – Dla jednych to może być piosenka o skrzywdzonym dziecku, dla innych o słabym mężczyźnie, dla jeszcze kogoś może to być piosenka będąca buntem przeciwko otaczającej nas rzeczywistości – opowiadał na antenie Trójki artysta.

Towarzyszący piosence teledysk nakręcił Michał Braum. W klipie wystąpili Patryk Kawala, Iwona Rogala, Lech Korusiewicz, Szymon Bujak, Kacper Wrona. W realizacji wideo pomógł Areszt Śledczy i Okręgowy Inspektorat Służby Więziennej w Krakowie.

Zdaniem Artura Rojka, najbardziej pozytywnym numerem w zestawie są „Syreny”, do którego tekst pomógł napisać Radek Łukasiewicz (lider zespołu Pustki).

„Czas, który pozostał” to piosenka o związkach i miłości, a także o tym, że nie zawsze jest tak jak byśmy chcieli, ale i o tym, że czasem potrzeba pomocy bliskiej osoby, by sprowadzić nas na ziemię.

Pisząc utwory, muzyk przyznał, że nie mógł uwolnić się od nawiązań do płyty swego innego projektu Lenny Valentino („Uwaga, jedzie tramwaj”) i tematu dzieciństwa. – Nie chciałem pisać o tym samym, acz to pchało się na siłę – wyjaśniał Artur Rojek w Trójce. Postanowił więc obrać inną optykę i nie opowiadać z perspektywy dziecka (wyjątek „Lato 76”).


RECENZJA Artur Rojek – „Składam się z ciągłych powtórzeń”

Pytanie, które ciśnie się na usta to „Kto wyszedł lepiej na rozłamie w Myslovitz?” Zespół czy frontman, który opuścił jego pokład? Odpowiedź jest prosta – wszyscy, a najbardziej fani.

Po zapoznaniu się z „Składam się z ciągłych powtórzeń” widać jak na dłoni, że Rojka musiało uwierać Myslovitz. Zawartość jego solowego debiutu nie pozostawia złudzeń, że w duszy grały mu już zupełnie inne dźwięki, które trudno było zrealizować pod starym i sprawdzonym szyldem. Można więc zadać pytanie, czy Rojek kompletnie odcina się od swojej przeszłości? Nie, tu i ówdzie można wyłapać okruchy myslovitzowej przeszłości. Singlowy „Beksa”, przy zmienionej aranżacji mógłby spokojnie trafić, na którąś z późniejszych płyt grupy. Ascetyczny „Kot i pelikan”, brzmi trochę jak zaginiony utwór z sesji do „Nieważne jak wysoko jesteśmy…, co jest o tyle zrozumiałe, że powstał jeszcze przed wydaniem wspomnianego albumu Myslovitz. Z płytami Myslovitz z pewnością wspólnym mianownikiem jest też zróżnicowanie nastroju. Jest więc i trochę słońca („To co będzie”, „Syreny”), jak i zadumy czy melancholii („Kot i pelikan” czy „Pomysł 2”).

Jeśli chodzi o stylistykę, na pewno mniej tu gitar, więcej za to zabawy z elektroniką. Najbardziej zaskakujące jest całkowicie syntetyczne i mocno odjechane nagranie „Kokon”. Dużo tu też elektroniki, takiej rodem z lat 80. (patrz: „Czas który pozostał”, moja absolutnie najlepsza piosenka z płyty). Zaczyna się delikatnie – gdzieś w tle mamy przypominające klawesyn pobrzękiwanie i uroczo ciągnącą się melodię, w refrenie dudnią z kolei syntezatory (Czy tylko mi kojarzą się z „Wonderful Life” Blacka?). Mnóstwo uroku ma w sobie też wspomniana „Beksa”. Nawet gdy artysta śpiewa tam „wszystko kurwa skręca” robi to z tak wielkim wdziękiem, że trudno mieć do niego pretensje. Rojek udowadnia więc, że wciąż ma nosa do tworzenia po prostu genialnych piosenek.

„Składam się z ciągłych powtórzeń” jest dowodem, że rozłam w Myslovitz nie poszedł na marne. Zespół otrzymał zastrzyk świeżej krwi i płytą „1.577” już pokazał, że wciąż ma wiele do zaoferowania. Rojek z kolei przekonuje, że bez znaczenia na szyld jest artystą przez duże A. Brawo.

Premiera: 4 kwietnia 2014
Wydawca: Kayax

Najlepsze piosenki:

'Czas który pozostał', 'Kokon', 'Lato 76' oraz 'Beksa'


Podsumowanie Najlepszych Piosenek

Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze